Do rzeki Łyny mamy sentyment. To właśnie tutaj po raz pierwszy wsiadłyśmy w kajak i wyruszyłyśmy w naszą nową przygodę, bez której teraz nie wyobrażamy sobie "wakacji". Ile wtedy było problemów do pokonania! Dużo nerwów: "nie tak wiosłujesz...", "źle to robimy bo nas zarzuca..." "lewym mówię, lewym", "zawalidrogi!"...Nie brakowało też uśmiechu i radości! Z uwagi na szerokość i charakter jest dobra rzeka do pierwszego kontaktu z kajakiem.
W tym roku wybór padł na Łynę nie bez powodu. Uskutecznialiśmy adaptację psa Kiti i Ulisesa do pływania w kajaku. Zaopatrzony w swój własny kapok, Dolek ruszył na pierwszą przygodę kajakową. Już na wstępie zdradzę Wam, że początki nie były łatwe, ale finalnie udało się przekonać psa do kajakowania!