Nie odpuszczamy, na Fatrę wybieramy się tydzień później. Mimo równie kiepskiej pogody i jeszcze gorszych prognoz, decydujemy się jechać. Dojeżdżamy bez deszczu. Szczyty jednak za chmurami. Nie pada, więc nie ma źle. Bez zastanowienia, pakujemy się i idziemy. Oczywiście z marginesem zdrowego rozsądku - jak będzie burza to wrócimy.
Nie czytałyśmy wcześniej zbyt wiele o Małej Fatrze. Wiedziałyśmy, że mają być sztuczne ułatwienia, jakieś drabinki itp., ale nie spodziewałyśmy, że będzie ich tak dużo co bardzo NAS ucieszyło. Pierwsze nasze skojarzenie z tym miejscem - Słowacki Raj.
Szlak jest bardzo urozmaicony. Uroku dodają wijące się korzenie drzew, przeplatane kamieniami.
Zaczyna się dość niepozornie. Po dotarciu do wąwozu, szlak spowija mgła. Wygląda to trochę jak z horroru "Silent Hill".
Im wyżej jesteśmy, tym większa mgła. Co raz bardziej zastanawiamy się czy jest sens pchać się na Mały i Veľký Rozsutec...
...aż w końcu porzucamy wszelką nadzieję i decydujemy się na ominięcie szczytu.
Mimo ominięcia największej atrakcji, spacer był całkiem niezły. Z pewnością tam jeszcze wrócimy.Mapa w dużej rozdzielczości: https://www.planetagor.pl/places/application/TrialPage.php?ID=23406 |
Miejsce startu: STEFANOWA;
Parkingu: przy rozwidleniu szlaków znajduje się duży parking. Koszt to 10 zł lub 2 euro;
Trasa: zaczynamy szlakiem żółtym do wąwozu Horné diery, potem szlakiem niebieskim przez wąwóz do Sedlo Medzirozsutce (czyli miejsce, w którym to rozchodzą się szlaki na Mały i Wielki Rozsutec). Idziemy dalej niebieskim do Sedlo Medziholie i skręcamy na zielony wiodący na parking.
Czas wg mapy: żółty (30 min), niebieski 1h30min + 35 min, zielony 1h10min;
Knajpki: w okół parkingu jest kilka knajpek, w których można zjeść obiad.
Link do mapy: https://www.planetagor.pl/places/application/TrialPage.php?ID=23406
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz