Babia... jaka jest każdy wie :) że niby kapryśna, że złośliwa.. że to taka typowa baba - mocno zachwiana emocjonalnie ;) Z uwagi na to, że już dawno tam nie gościłyśmy postanowiłyśmy sprawdzić czy coś się może nie zmieniło?
Samochód zostawiamy na Krowiarkach i już chwilę po 8-mej jesteśmy na szlaku. Na dzień dobry, wskakujemy w raki (bo po co się męczyć) i gnamy w górę.
Pogoda jest względnie dobra, choć nad samą Babią zdecydowanie formuje się wielka mglista chmura...
Po drodze robimy krótką przerwę na herbatę i pędzimy z nadzieją, że pomimo gęstej mgły uda nam się coś zobaczyć.
Ku naszemu zdziwieniu, widok był fenomenalny. Całe szczęście, że Beata robiła zdjęcia jak tylko ukazały się Tatry, bo po dotarciu na górę nie było widać totalnie nic :)
Na szczycie, jak zawsze - ludzi pełno niczym na Krupówkach w pełni sezonu :) Nie zwlekając, zrobiłyśmy kilka zdjęć, napiłyśmy się herbaty i ruszyłyśmy w drogę powrotną.