WIZY. Każdy jadący po raz pierwszy do Kambodży zastanawia się w jaki sposób załatwić wizy? Sposobów jest kilka. Można zrobić to internetowo (np. w domu przed podróżą) lub w jednym z w/w biur podróży. Trzeba jednak pamiętać, że wiza załatwiana jest bezpośrednio na granicy, a w domu czy biurze załatwia się jedynie wnioski wizowe. Do wizy potrzebne są 2 zdjęcia.
My byłyśmy zdecydowane załatwiać wizy na własną rękę, bezpośrednio na granicy. Z informacji wyszukanych w Internecie dowiedziałyśmy się, że cena oscyluje w okolicy 30$ i że trzeba się liczyć z "ekstra kasą" dla celnika.
Niedaleko granicy okazało się, że jest trzecia opcja załatwienia wizy. Można zrobić to przez "obsługę autobusu". Chłopaki kasują 40$ i zupełnie niczym nie trzeba się przejmować. Ponadto przy załatwieniu wiz przez nich, gwarantują oni podwózkę z autobusu do hostelu. Licząc, że załatwienie wiz miało nas kosztować +/- 50$, zdecydowałyśmy się z korzystać z bramki nr 3. Paszporty, zdjęcia i kasę dałyśmy obsłudze autobusu.
Przed samą granicą wychodzimy z autobusu (bagaże i plecaki zostają w środku, nie ma potrzeby targania ich ze sobą). Czekamy na zwrot paszportów. Następnie niemal za rękę jesteśmy prowadzeni pod samo przejście graniczne. Przechodzimy na stronę Kambodżańską gdzie znowu czeka na nas gość z autobusu. Kolejny raz zbiera paszporty i zaprowadza nas do autobusu. Po 20 min wraca i oddaje paszporty razem z wizami. UWAGA! Po otrzymaniu paszportu sprawdźcie czy poza naklejką, macie w środku wkładkę dzięki, której będziecie mogli wyjechać z Kambodży. Gdybyśmy nie sprawdziły, nasz skład osobowy mógłby ulec zmianie... ;) Gabi musiała upomnieć się o swoją kartę imigracyjną.
W czasie podróży Beata, przez Internet, załatwiała nam przewodnika po Angkor Wat. Wybrałyśmy 3-dniowy pakiet zwiedzania zawierający transporty spod i do hotelu, opiekę przewodnika, zimne ręczniki i wodę. Z przewodnikiem umówione byłyśmy na godzinę 9 rano dnia następnego.
Koło godziny 20 docieramy do SiemReap czyli dawnej stolicy Kambodży. Autobus zatrzymuje się na obrzeżach miasta. Nie owijając w bawełnę - zadupie jakich mało! Bardzo cieszył nas fakt, że mamy zapewniony transport do hotelu. Nim wyruszyliśmy dalej Panowie zatroskiwali się czy mamy już bilety powrotne..., których oczywiście nie miałyśmy.
Załadowałyśmy się do tamtejszych tuk tuków i czym prędzej pojechaliśmy do hotelu, hacząc po drodze o biura podróży celem zakupu biletu powrotnego. Panom bardzo zależało, a my byłyśmy wybredne. Miał być bilet w takiej samej cenie, a oferowali nam za 17 lub 20 $. Nie zgodziłyśmy się. Pojechaliśmy więc do innego biura i ostatecznie kupiłyśmy bilety za 15$ korzystając z tej samej firmy transportowej.
Do hotelu docieramy jakoś przed godziną 21:00 i idziemy na kolację do pobliskiej restauracji.
Wieczorem spotkanie zakończyliśmy obgadując plan dnia następnego.