Po co siedzieć w domku gdy w koło piękne okoliczności przyrody? Tym razem Noga za Nogą zagościła, a może raczej zagościły na Ponidziu. Wszystko to za sprawą Ani i jej imienin!
Piątkowy wieczór przywitał nas cudnym zachodem słońca i ciepłym ogniskiem.
Na dzień dobry ok. 20 km rowerem w stronę NIDY, gdzie czekają na nas kajaki. Miejsce startu "kajakowania" nie jest przypadkowe. Wzeszłym roku, dokładnie w tym miejscu zakończyliśmy spływ. Teraz czas na kontynuację.
I spływamy... powoli... leniwie... w ukropie...
Po przepłynięciu ok. 20 km, co zajęło nam 5 godzin, trzeba było z powrotem wsiąść na rowery... Chyba nikomu się nie chciało. Każdy głodny i zmęczony słońcem..
Nie pozostało nam jednak nic innego... każdy dosiadł swojego rumaka i ruszyliśmy przed siebie.
I tak jechaliśmy przez pola, łąki i wąwozy.
Przy kolejnym cudnym zachodzie słońca..
By w końcu dotrzeć do ogniska :)
Wieczorem "postraszyła" nas burza przechodząca gdzieś po okolicznych wsiach, ale całe szczęście nas oszczędziła.
Poranek przywitał nas pięknym słońcem. Aż chciało się grać i śpiewać! :)
Dziękujemy gospodarzą za świetną zabawę :)