Dzień 5
Rano przy śniadaniu do bazy Wisłoczek doszły dwie pozytywnie zakręcone Panie w wieku około 50-60 lat. Jak się okazało robiły główny szlak beskidzki ponieważ kochają góry :) Coś niesamowitego że w tym tak zabieganym, schorowanym świecie miały czas aby wyjść z domu i żyć o_OW bazie okazało się że udało się nam przejechać 200 km. Yupi. Może to jest dziwne że cieszymy się że przejechaliśmy kolejne 100 km, ale uwierzcie nam rowery + sakwy + Beskid Niski = ok. 50 km dziennie oczywiście przy dobrych wiatrach.
Dzień spod znaku co to będzie? Wyruszyliśmy z naszego pięknego miejsca noclegowego w stronę Rymanowa, gdzie jak się okazało czekał nas bardzo długi podjazd. Dużym plusem tego podjazdu była droga, a dokładnie idealny asfalt do góry. Droga która cały czas nas zwodziła ponieważ jadąc do góry myśleliśmy że właśnie za tym pagórkiem będzie koniec. Niestety tych pagórków było sporo :) zanim dojechaliśmy do końca by móc się cieszyć długim zjazdem.
Najlepsze z tego wszystkiego jest to że podczas naszych długich podjazdów które trwały nawet około 1,5 h cieszyliśmy się zjazdem zaledwie 20 minutowym.
Popas w Jaśliskach |
Lipowiec |
Nasz obiekt fotografowania - Mała Żabka |
Na samym początku okazało się że nasz szlak przechodzi przez wysoką trawę, miejscami podmokłą, później staraliśmy się przedrzeć przez konary, liczne duże gałęzie, które uniemożliwiały nam swobodne przejście z rowerami (przejście ponieważ już w tym momencie nie dało się już jechać).
Zdjęcie z serii: My nie damy rady? |
Hej ho, hej ho... |
Po jeszcze kilku podobnych sytuacjach udało się osiągnąć cel, a dokładnie dojechaliśmy do Zyndranowej.
Zyndranowa i biesiada u Wujka Wacka |
Trasa w dużej rozdzielczości: Dzień 5
- Trasa: Wisłoczek, Rudawka Rymanowska, Puławy Dolne, Wola Niżna, Posada Jaśliska, Jaśliska, Lipowiec, Czeremcha, Jałowa Kiczera (szczyt), Zyndranowa
- Ilość km: 34
- Podróż 9:30 - 17:00 h
Dzień 6
W tym dniu każdy miał inne plany, Ulises z Kiti w nocy pojechali do Słowackiego Raju, a my z Sonią miałyśmy na spokojnie wrócić sobie do Zyndranowej. Ten dzień należał do dni z pod znaku L-jak leniwy. Rano obudził nas deszcz, który miejscami przerodził się w ulewę, a my w naszej komórce jak kury na grzędzie czekałyśmy na okno pogodowe aby wyjść na dwór.Koło godziny 11 pojawiło się okno pogodowe gdzie w końcu mogłyśmy wygrzebać się z naszej dziury, leniwie zjeść śniadanie (ponieważ znów się rozpadało) i czekać na kolejne okno pogodowe aby ruszyć z miejsca.
Muzeum Kultury Łemkowskiej w Zyndranowej |
Do naszego miejsca noclegowego dotarłyśmy bardzo szybko :) Noc minęła nam wyjątkowo bardzo szybko choć z kilkoma dość konkretnymi burzami (w tym momencie współczułyśmy Ulisesowi i Kiti którzy spali w kurniku tak jak my w zeszły dzień). Rano dołączyli do nas.
Trasa w dużej rozdzielczości: Dzień 6
- Trasa: Zyndranowa, Tylawa, Mszana, Chyrowa, Iwla, Głojsce, Draganowa.
- Ilość km: 23
- Podróż: 13-15
Ogólnie w czasie całego wyjazdu pokonaliśmy 257 km