Czasem przychodzi taki weekend kiedy totalnie nie ma się pomysłu na to co robić, gdzie pojechać i w co wsadzić ręce... Całe szczęście mamy XXI wiek i internet pełen pomysłów! Zupełnie przypadkowo udało nam się natrafić na faceboook'owe ogłoszenie o górskiej imprezie "GET OUT & LOG ON - burger i kawa". Jasny przekaz i luźny plan czyli wielkie grillowanie, warsztaty fotograficzne, slajdowisko i impreza do rana - do wschodu słońca na Rysiance.
Tradycyjny skład w postaci trzech bab - Beata, Hania i Sonia. Oczywiście bez przygód nie mogło się obejść. Zaczęło się od porannego telefonu Hanki z informacją iż nasz niebieski rumak, który miałyśmy pognać wprost w Beskidy złapał kapcia.... Całe szczęście szybka reakcja i wizyta u wulkanizatora zakończyła się pełnym sukcesem.
Wieczorem udało nam się dotrzeć na Halę Lipowską skąd z wielu metrów pachniały już burgery i dudniło echo dobrej muzyki.
Pozostało tylko rozbić nasze pojemne M2 i już można się bawić! ...ale rozbicie namiotu nie jest takie proste:
"S: tu pod tą choinką będzie dobrze
B: nie bo tu krzywo jest...
[P O S Z U K I W A N I A]
B" może tu?
S: jak chcesz, może być (idę z manelami w wybrane miejsce)
B: ...chociaż nie. Tam było lepiej... (no to ja w drugą stronę...)."
Ostatecznie jakoś udało nam się ogarnąć i czym prędzej pobiegłyśmy zapytać czy załapiemy się jeszcze na burgera, na co szczerze mówiąc nie bardzo liczyłyśmy bo ich wydawanie odbywało się w godzinach 14:00 - 17:00, tymczasem była 19:30. Ku naszemu zdziwieniu dostałyśmy ostatniego - do podziału :)
Później slajdowisko. Jedna z trzech prelekcji szczególnie nas zainteresowała ze względu na październikowe plany wakacyjne. Klika cennych informacji udało nam się wychwycić!
Koło 1-wszej w nocy poszłyśmy spać... Tzn... miałyśmy nadzieję, że uda nam się pójść spać jednak grająca do 4:30 nad ranem muzyka skutecznie nam to uniemożliwiała.
O 3:50 zaczęła się pobudka na wschód słońca (każdy miał zabrać kawiarkę i ulubioną filiżankę aby wspólnie napić się kawy o poranku), który notabene miał miejsce o godzinie 4:45.
O 4:20 zebrałyśmy się z Beatą (Hania stwierdziła, że jest jej zimno i że będzie pilnowała dobytku) i ruszyłyśmy za tłumem poruszającym się nieco chwiejnym jeszcze krokiem w kierunku schroniska na Rysiance.
W trakcie oczekiwania na słońce zaparzyłyśmy kawę, spieniłyśmy mleko i rozkoszowałyśmy się widokami :) Później kilka zdjęć i można pójść w końcu spać - bez dudniącej muzyki :)
Rano słońce dobijało się do naszego namiotu... eh czas wstawać :( Jeszcze tylko śniadanie!
Hania nawet miała świeżo mieloną kawę z McDonalda
Koło godziny 10:00 spakowałyśmy nasze zabawki i poszłyśmy w stronę samochodu
TRASA: Żabnica Skałka - Hala Boracza - Hala Redykalna - Hala Lipowska - Rysianka - Żabnica Skałka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz