Spakowaliśmy się szybko i ruszyliśmy w stronę ogrodu, który jak się okazało dostępny jest dla wszystkich za darmo, wchodząc do niego na tabliczce było napisane prosimy o wpłatę 20 SEK, ale skrzyneczka przy wejściu nie działała. My nasze zwiedzanie zaczęliśmy od śniadania na górce J gdzie mieliśmy możliwość obserwowania wszystkiego.
O 10 jakaś Pani/Pan otworzyła toalety jak tylko zobaczyliśmy to szybko polecieliśmy na poranną toaletę. Nasze nogi pognały do szklarni w której było ciepło i przyjemnie, a także było Wi-Fi.
Największe wrażenie na nas zrobiły sukulenty, oraz Sara z orchideami. Małe, duże, mikro, na drzewie, w doniczkach z różnymi systemami zraszania.
Po prostu WOW! Gdy wyszliśmy
dorwałyśmy się do Internetu, a Marta z Bogdanem poszli.
Po zwiedzaniu tej niesamowitej szklarni poszliśmy obejrzeć rośliny pod wiatą – najwięcej było krokusów (jeszcze tylu odmian nie widziałam).
Sonia i Bogdan padli ofiarą drewnianego krokodylozaura.
W powietrzu czuć wiosnę!!!
Ogród był duży więc w całości go nie potrafiliśmy zwiedzić, sam w sobie był podzielony na kilka sekcji typu dolina rodondredona (który wiosną musi wyglądać przepięknie), ogród japoński, ogród skalny, ogród ziołowy. Gdzie nie gdzie były stawy, strumyczki, przejścia podziemne naprawdę coś niesamowitego.
Naszą wycieczkę zakończyliśmy około
godziny 16 gdzie stwierdziliśmy że nie zatrzymujemy się na zwiedzanie w centrum
ponieważ atrakcje które mieliśmy zaznaczone na mapie jakoś nas na ten czas nie
przekonywały. Zwiedzaliśmy tylko z okien samochodu kierując się samochodem na
Oslo.
O 17:30 przejechaliśmy przez most do
Norwegii (22 SEK) i dalej się kierujemy na nasz upatrzony wcześniej nocleg. W
końcu widzimy śnieg!!
Nocleg jak się okazało spędziliśmy na
plaży przy przystani. Było zimno oraz wietrznie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz