Tak krótko można określić noc jaką spędziłyśmy przed naszym wylotem.
Nasza rozmowa:
S: Ty się nie denerwujesz? Jutrzejszym lotem tym, że jeszcze nie jesteśmy spakowane?
B: Nie mam powodów.
S: Ale jak to przecież jest późno, a my jeszcze nie jesteśmy spakowane, nie odprawione, nie nic!?
B: No tak masz rację. Nie denerwuje się tym… po prostu zastanawiam się czy wszystko kupiłyśmy, przygotowałyśmy i o której pójdziemy spać…
W takiej atmosferze zaczęłyśmy się ogarniać, a było pracowicie:
Miałam problem z odprawą ponieważ Rayanair nie pozwalał mi skorzystać z darmowych siedzeń tylko proponował płatnę. Nie miałam ochoty dodatkowo płacić! Możliwość skorzystania z bezpłatnych miejsc była dopiero 9.05 (czyli w dniu wylotu) do którego zostały nam 2 godziny. Muszę stwierdzić, że opłacało się poczekać. Na Kręte miałyśmy miejsca w pierwszym rzędzie z dodatkowym miejscem na nogi, a z powrotem przed skrzydłem.
Bagaż. Jak tu się spakować? Wydawało by się, że 15 kg to dużo ale po spakowaniu namiotu, mat, śpiworów, kuchni i apteczki oraz kosmetyczki okazało się że mamy już 15 kg. A gdzie ciuchy? Gdzie reszta? Na szczęście z pomocą przyszedł bagaż podręczny do którego można było wziąć aż 10 kg! Do niego poszły wszystkie ciuchy, śpiwory i elektronika. W końcu spakowane :)
Gaz pieprzowy to 10% do ochrony. Wszystko przez Anię G.! Powiedziała nam żebyśmy uważały na grupy wolno latających psów oraz niebezpiecznych ludzi. Ogólnie gazu nie można przewozić nawet w bagażu rejestrowanym, ale w małej kosmetyczce może się dużo schować ;)
Czy wszystko wzięłyśmy? Tego nie wiedzą nawet najstarsi górale… ale może jak posprzątamy mieszkanie to sprawdzimy czy nic się nie ukryło w jakimś kącie.
Suma summarum poszłyśmy spać o 3:00.
S: Ty się nie denerwujesz? Jutrzejszym lotem tym, że jeszcze nie jesteśmy spakowane?
B: Nie mam powodów.
S: Ale jak to przecież jest późno, a my jeszcze nie jesteśmy spakowane, nie odprawione, nie nic!?
B: No tak masz rację. Nie denerwuje się tym… po prostu zastanawiam się czy wszystko kupiłyśmy, przygotowałyśmy i o której pójdziemy spać…
W takiej atmosferze zaczęłyśmy się ogarniać, a było pracowicie:
Miałam problem z odprawą ponieważ Rayanair nie pozwalał mi skorzystać z darmowych siedzeń tylko proponował płatnę. Nie miałam ochoty dodatkowo płacić! Możliwość skorzystania z bezpłatnych miejsc była dopiero 9.05 (czyli w dniu wylotu) do którego zostały nam 2 godziny. Muszę stwierdzić, że opłacało się poczekać. Na Kręte miałyśmy miejsca w pierwszym rzędzie z dodatkowym miejscem na nogi, a z powrotem przed skrzydłem.
Bagaż. Jak tu się spakować? Wydawało by się, że 15 kg to dużo ale po spakowaniu namiotu, mat, śpiworów, kuchni i apteczki oraz kosmetyczki okazało się że mamy już 15 kg. A gdzie ciuchy? Gdzie reszta? Na szczęście z pomocą przyszedł bagaż podręczny do którego można było wziąć aż 10 kg! Do niego poszły wszystkie ciuchy, śpiwory i elektronika. W końcu spakowane :)
Gaz pieprzowy to 10% do ochrony. Wszystko przez Anię G.! Powiedziała nam żebyśmy uważały na grupy wolno latających psów oraz niebezpiecznych ludzi. Ogólnie gazu nie można przewozić nawet w bagażu rejestrowanym, ale w małej kosmetyczce może się dużo schować ;)
Czy wszystko wzięłyśmy? Tego nie wiedzą nawet najstarsi górale… ale może jak posprzątamy mieszkanie to sprawdzimy czy nic się nie ukryło w jakimś kącie.
Suma summarum poszłyśmy spać o 3:00.