– A MOŻE ROWER??!! Pomyślałam – JASNE! Dlaczego nie? Kilka lat nie jeździłam na rowerze, może być fajnie… Jak pomyślałyśmy – tak zrobiłyśmy. Tydzień później (po tym jak wpadła myśl do głowy) nawiedziłyśmy Pana Tadka silną 3 osobową grupą szturmowo-rowerową. Wieczorem delikatny podkład (%) po to aby rano zwarcie wstać! Piękne słońce na niebie, delikatny chłodek – w
sam raz na większy wysiłek. Krótki sparing – walka o rowery,ale się udało się. Każdy dosiada swego „rumaka” i w drogę.
„Najpierw powoli jak żółw ociężale (…) i biegu przyspiesza,i gna coraz prędzej…” – a to dlatego bo było z górki. Kierunek….hm – przed siebie. Począwszy od omijania wielkich dziur w asfalcie, drogę na której nikt nie przejmował się rowerzystami udało nam się dojechać do jakiejś wiochy.